Czy podpalilibyście sobie twarz, aby wyglądać młodziej? Chińska beauty terapia ogniem
„Piekielnie gorącym” trendem w pielęgnacji są
zabiegi na twarz i ciało z wykorzystaniem ognia! Chińscy kosmetolodzy twierdzą, że to właśnie ogień jest bezwzględnym
pogromcą zmarszczek.
Zarówno kobiety jak i mężczyźni znani są ze
skrajnych poświęceń w imię urody, ale czy oby przypadkiem czasem ta granica nie
przesuwa się zbyt daleko? W chińskich salonach kosmetycznych właśnie wprowadzono rzekomo
rewolucyjny zabieg Huǒ liáo. Nazwa oznacza „leczenie
ogniem” i jest powszechnie praktykowaną
formą terapii alternatywnej. Wygląda to bardzo groźnie. Za pomocą ognia,
wyszkolone kosmetyczki stymulują regenerację komórek w naskórku tym samym
odmładzając skórę. Polega to na nałożeniu na twarz namoczonego ręcznika „tajnym
eliksirem” i umieszczeniu go na problemowym obszarze. Następnie polewa się go
alkoholem- który pełni rolę zapalnika. Kosmetyczki ostrożnie go podpalają. W
mgnieniu oka ogień pochłania całą powierzchnię nasączonego ręcznika. Po
kilkudziesięciu sekundach gaszą ogień.
Gabinety
kosmetyczne zapewniają, że ogień nie parzy skóry, a jedynie ją rozgrzewa,
dzięki czemu wartościowe składniki eliksiru są aktywowane i momentalnie
wchłaniane przez skórę. Wykonywane są
przez specjalnie wyszkolonych terapeutów i są całkowicie bezpieczne.
Zabieg posiada właściwości silnie
odmładzające, redukujące zmarszczki i poprawiające owal twarzy.
Osobiście, absolutnie mnie to nie przekonuje. Myślę, że istnieje bardzo cienka
granica błędu i czasem nawet najbardziej wykwalifikowany personel je popełnia.
Stawka jest wysoka, bo takie uporczywe dążenie za pięknem, może zakończyć się
poparzoną twarzą. Ale kto wie, może to działa i właśnie w takich zabiegach tkwi sekret wiecznej młodości Azjatek?
1 komentarze
Moim zdaniem wygląda przerażająco .
OdpowiedzUsuń